„Moje życie to zawsze bycie gdzieś z tyłu”

Jestem „inna”, bo niepełnosprawna i ta moja niepełnosprawność przez wiele lat brzmiała dla mnie jak wyrok. Nie mogłam pogodzić się z tym, jak wiele ograniczeń spotykam na swojej drodze. Ludzie patrzyli na mnie, wytykali palcami, a ja… coraz bardziej uciekałam w swój własny świat. Świat poznany w książkach, w którym jestem zupełnie normalna.

Dziecięce porażenie mózgowe. Mogłoby się wydawać, że z tego się wyrasta, że to chwilowa przypadłość. Niestety, mimo że jestem już dojrzałą kobietą, wciąż borykam się z jego konsekwencjami. Nie chodzę i na co dzień zmagam się z potwornym bólem. Kiedy byłam małą dziewczynką, bawiąc się lalkami, wyobrażałam sobie, że to ja. Całkowicie sprawna dziewczyna, która ma przed sobą mnóstwo możliwości.

Z upływem lat zaakceptowałam to, że nigdy nie będę w pełni sprawna i każdego dnia muszę zmagać się ze swoimi ograniczeniami. Kocham życie, mimo że czasem upadam na duchu. Jednak codzienna walka z chorobą, niepełnosprawnością, ograniczeniami zabiera całą moją energię i zapał do dalszej walki.

Kiedy patrzę na ludzi w moim wieku, trochę im zazdroszczę. Mają rodziny, mnóstwo spraw i skupiają się na realizacji kolejnych stawianych przed sobą celów. Ja żyję trochę w świecie książek i historii tworzonych w literackiej fikcji, uwielbiam filmy gdyż to pozwala mi na chwilę zapomnieć o chorobie, uciążliwych dolegliwościach i cierpieniu.

Na moją chorobę nie ma lekarstwa, a moim największym przeciwnikiem jest ból. Paraliżujący, dotkliwy, przenikający, powodujący że mam ochotę zapaść się w sobie…

Moja sprawność jest ograniczona, a jedyną szansą na jej zachowanie jest intensywna rehabilitacja i ćwiczenia. Kilkakrotnie miałam okazję uczestniczyć w turnusach rehabilitacyjnych. Efekty były niesamowite – jeszcze przez kilka tygodni odczuwałam pozytywne ich skutki. Bez bólu, uciążliwych dolegliwości, skurczy – to wszystko było jak prezent od losu. Możliwość wykonywania codziennych czynności bez utrudnień dodawała mi skrzydeł. Chciałabym jeszcze choć raz w życiu pojechać na taki turnus, by uczestniczyć w zajęciach  prowadzonych pod okiem specjalistów  – byłoby to dla mnie wybawienie.

Niestety w  ostatnim czasie stan mojego zdrowia znacznie się pogorszył. Pojawiły się nowe choroby i dolegliwości. Jestem bardzo słaba, mam problemy z oddychaniem, początki astmy. Codziennie muszę korzystać z nebulizatora i robić sobie inhalacje. Do tego pojawiły się problemy z nerkami. Mam bardzo złe wyniki krwi, moczu, problemy z sercem, nagłe skoki ciśnienia i anemię. Przede mną są kolejne badania i wizyty u różnych specjalistów. Z powodu pandemii COVID-19 nie mogę dostać się do szpitala, gdyż nie ma dla mnie miejsca. Już kilka razy zostałam odesłana do domu mimo posiadania skierowania. To wszystko sprawia, że tracę wiarę w to, że kiedyś będzie lepiej. 

Tak bardzo chciałabym odzyskać siły i zdrowie, by móc z nadzieją i spokojem patrzeć w przyszłość, i znów zacząć się uśmiechać. Marzę, aby wyjść samodzielnie na dwór bez pomocy Mamy. Mimo, że od ponad roku mieszkam w mieszkaniu socjalnym, które znajduje się na parterze, a do budynku prowadzi podjazd, sama nie jestem w stanie wychodzić, gdyż mój wózek elektryczny jest niesprawny, a wózek inwalidzki ręczny jest bardzo wysłużony. Każde wyjście na zewnątrz wiąże się z niesamowitym wysiłkiem i koniecznością skorzystania z pomocy innej osoby.

Codziennie zmagam się z trudnościami w czynnościach samoobsługowych, gdyż łazienka w naszym mieszkaniu nie jest dostosowana do potrzeb osoby poruszającej się na wózku, łazienka ma liczne bariery architektoniczne. Wejście do wanny, by się wykąpać graniczy z cudem. Wiem, że można z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych otrzymać częściowe dofinansowanie na likwidację barier architektonicznych, niestety nie stać mnie, aby wnieść wymagany na ten cel wkład własny.

Moja sytuacja zdrowotna i życiowa jest bardzo trudna i skomplikowana, potęgowana przez problemy finansowe. Coraz częściej zdarza się, że staję przed dylematem, czy wykupić leki, zrobić badania, pójść prywatnie do lekarza, czy kupić coś do jedzenia, spłacić ratę pożyczki, czy może opłacić rachunki.

Liczne i ważne potrzeby przeplatają się z ogromnymi problemami. Sama sobie nie poradzę, dlatego proszę Państwa o  pomoc, gdyż bez Waszego wsparcia nie mam szans na poprawę mojego stanu. Jesteście moją ostatnią deską ratunku – bez Was nie ruszę po raz kolejny do walki z chorobą i przeciwnościami losu.

Nigdy nie prosiłabym o wsparcie, gdyby nie było to konieczne. Proszę, pomóżcie mi sobie przypomnieć, jak to jest żyć bez bólu, cierpienia, bez trosk i ciągłych przeciwności losu.                                                                   

Tę bardzo smutną historię swojego życia opowiedziała nasza Podopieczna Izabela Pietraszewska zwracając się do Państwa o pomoc i wsparcie.

Aby pomóc Izabeli w zaspokojeniu jej potrzeb wynikających z leczenia i ochrony zdrowia  została dla niej uruchomiana zbiórka na portalu Pomagam.pl

Oto link do zbiórki:

https://pomagam.pl/hm6hy3

Fundacja Małgorzaty Dziury-Sztejnberg „Bliżej Siebie”

ul. Ludwika Waryńskiego 85/2, 58-105 Świdnica

Numer rachunku bankowego Izabeli 49109023690000000136379879

z dopiskiem darowizna na pomoc i ochronę zdrowia.

Dodatkowym sposobem pomocy dla Izy jest przekazanie 1% swojego podatku z deklaracji rocznej PIT na rzecz Organizacji Pożytku Publicznego o numerze

KRS 0000650616, Cel Szczegółowy: Izabela Pietraszewska.

Skip to content